Jajka rosną, a ja szukam ucieczki

Jajka rosną. Kolejne leki trafiły do apteczki domowej – Cetrotide i kontynuacja Menopuru. Następna wizyta w sobotę.

A ja mam zły czas w pracy. Za dużo wszystkiego. Dodatkowo dziś o poranku dostałam (bezdotykowo) kilka razy z liścia w twarz od dawnej znajomej…

Spotkałam ją przypadkiem rano na stołówce w pracy. Zapytałam, co u niej, bo dawno jej nie widziałam. Opowiadała o swojej córeczce – lubię słuchać o dzieciach i o tym, jak komuś się układa. Ale w pewnym momencie zapytała, czy mam dziecko. Powiedziałam grzecznie, że nie. Ciągnęła dalej, czy nie chcemy jeszcze. Odparłam zgodnie z prawdą, że zobaczymy, jak będzie, ale chcemy. Ona na to, że oni z tym nie mieli problemu, że właściwie za pierwszym razem się udało. I sami byli w szoku. A ja stałam twardo i czułam, jak każdym słowem dostaję z liścia w twarz. Ona w ogóle nie miała świadomości, że mnie rani. Wysiadłam z windy, poczułam, że oczy mi się szklą. Pomyślałam, że jestem w pracy i  że to nie miejsce na ekshibicjonizm emocjonalny. Poszłam do pokoju, odpaliłam kompa, zajęłam się bieżącymi sprawami, a o sytuacji przypomniałam sobie dopiero teraz… I co tu zrobić, żeby nie bluzgać?

M. włączył właśnie na YT fragment koncertu Grzegorza Turnaua. Zrobiło się odrobinę lżej na duszy. Musimy gdzieś wyjść, oderwać się od całego miszmaszu.

6 comments

  1. Niestety..lwudzie czasem sa zbytn zapatrzeni w swojenszczescie bu potrafic dostrzec nieszczescie innych…. niestety takie sytuacje beda sie zdazaly..znam to z autopsji.nie raz chcialo mi sie wyc….

  2. niestety znam to uczucie… a ludzie obok… cóż… o ile ktoś nie miał problemów, to nie zrozumie tego, który je ma 😦 ja mam w pracy koleżankę, która każdego dnia opowiada o swoim dwulatku. też wyczekany, kochany itd. mam też drugą, która ma siostrzeńca w tym samym wieku, więc obie często gęsto dyskutują o ich zachowaniach. niestety jak ja próbuję się włączyć do dyskusji o dzieciach, to już nie raz słyszałam, że nie mam praktyki, to i wypowiadać się nie powinnam… aż czasami żałuję, że nie idzie się tak po prostu wyłączyć i nie słyszeć, tego co obok ludzie mówią…

  3. Skądś to znam, bo też miałam (jeszcze przed podjęciem decyzji o adopcji) kilka takich znajomych, które upodobały sobie takie bezdotykowe policzkowanie mnie. Świadomie czy nieświadomie – zawsze bolało tak samo…

    1. Bolało i boli. I o ile samo gadanie o dzieciach mi nie przeszkadza, o tyle, jak ktoś zaczyna mnie pytać kiedy my, czy najpierw kariera, itp. to szlag mnie trafia.

Dodaj odpowiedź do Moja Bajka Anuluj pisanie odpowiedzi